TILETUM
- Kamil Kuklo
- 18 mar 2024
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 29 paź 2024

Tiletum kupiłem jeszcze w przedsprzedaży, przede wszystkim z uwagi na twórców tytułu, których Marco Polo 2, Barrage, Teotihuacan czy Lorenzo il Magnifico, uważam za bardzo dobre pozycje. Dodatkowo gra bazuje na wykorzystywaniu kości o różnych wartościach (w zasadzie nigdy złych), co jest jednym z moich ulubionych mechanizmów w planszówkach.
TEMAT
Do zapomnienia: rzekomo jesteśmy kupcami na początku epoki renenesansu, wędrującymi po Europie, wznoszącymi katedry z cegieł, wypełniającymi kontrakty na metal i bawełnę, jednym słowem jest to klasyczne, pozbawione treści euro, które można też streścić słowami - zdobywamy punkty na różne sposoby, kto ugra więcej, zostaje zwycięzcą rozgrywki. Tiletum podejmuje minimum wysiłku w kontekście tematu, uparty gracz coś tam może z tego wydłubie dla siebie, ale to jak odrabianie pracy domowej za leniwego ucznia. 1.5/5
ZASADY
Gra oferuje sześć akcji ułożonych na tarczy, każda z nich przypisana jest innej wartości kości, z kolei każdy z pięciu kolorów kości odpowiada innym surowcom. Gracze na zmianę wybierają kostkę, biorą materiały określonego typu w ilości równej jej wartości, po czym otrzymują punkty danej akcji do rozdysponowania, których liczba jest zawsze odwrotna dla wartości kości (niewielka dla sześciu oczek, ale już duża dla jedynki). Owe akcje pozwalają im pozyskiwać kafelki kontraktów, postaci, herby, wędrować po mapie czy torze królewskim. Na koniec każdej rundy nastąpi punktacja związana z festynem prowadzonym w losowo wybranym mieście, co wymusza obecność w nim naszego domu handlowego lub kupca. Jest to klasyczne "efficiency puzzle", gdzie staramy się wydusić z każdej tury tyle, ile się da, cały czas szukając bonusów pozwalających na odpalenie dodatkowych akcji. Początkujący sięgną około 100 punktów w pierwszych rozgrywkach, bardziej doświadczeni będą celować w dwa razy więcej. Nie jest to specjalnie skomplikowane, to raczej średnia waga na planszówkowej skali ciężkości - 3/5.
OPRAWA GRAFICZNA
Jakoś łatwo to przeoczyć, ale zwróćcie uwagę na okładkę, która prezentuje się naprawdę dobrze. Sama plansza jest średnia, mapa w zasadzie nie przedstawia nic konkretnego, wydaje się zupełnie przypadkowym tłem dla sieci połączeń. Ciekawym pomysłem są festynowe chorągiewki na torze punktów zwycięstwa, lecz ten motyw nie został nigdzie indziej poprowadzony, pomimo, że nawiązuje do obecnych w czasie rozgrywki targów. Planszetki gracza są okropne, podobnie jak właściwie wszystkie ilustracje na kafelkach (szczególnie ekstremalnie bezduszne i powtarzające się wizerunki postaci, są, a jakby ich nie było), włącznie z surowcami. Obrazki katedr byłyby spoko, gdybyśmy mieli chociaż szczątkową informację, co właściwie przedstawiają, ikonografia jest wielgaśna i choć czytelna, to brzydka. 2.5/5

KOMPONENTY
Wszystko jest albo w normalnym standardzie, albo poniżej. Doceniam kolumny i domki graczy, ale na przykład kolor kości jest dobrany zwyczajnie źle i nie dość, że łatwo o omyłkowe uznanie jasno beżowego za ciemno beżowy, to i niespecjalnie trafnie odnoszą się one do barw surowców (bawełny, metalu i cegły). Prawdziwym utrapieniem jest ułożenie kafelków katedr w czasie setupu, wszystko się ze sobą zlewa, a jeszcze każdy z nich należy posegregować od najmniej do najbardziej wartościowego. Jako że ich istnienie w grze w ogóle nie ma racjonalnego uzasadnienia (budujemy te same obiekty kilka razy?), to zawsze na tym etapie rozstawiania Tiletum zadawałem sobie pytanie, czy naprawdę chce mi się znów w to grać.
INTERAKCJA
Ktoś powie, że skoro czerpiemy kości do odpalenia akcji i pozyskiwania surowców z jednego źródła, to musi być obecna, ale jakoś niespecjalnie ją czułem. Nie grałem na czterech graczy, ale w pozostałych wariantach zawsze istniały możliwości osiągnięcia celu odpowiednio modyfikując wartość kości lub dogrzebując się do upragnionej akcji poprzez wszędobylskie bonusy. To raczej solo na kilka osób, gdzie wszyscy interesują się przede wszystkim czubkiem swojego nosa. 2/5
ZALETY
Idea kostek i uzyskiwania za ich pomocą masy surowców i niewielu punktów akcji (lub odwrotnie) jest dobra, podobają mi się losowo dobierane miejsca festynów na koniec rundy oraz ich celów (a więc co dokładnie przyniesie nam VP). Miłośnicy sztuki pomnażania jednej akcji w pięć będą zachwyceni, ta gra jak niewiele innych wymaga efektywności, oferuje bowiem tylko 12 tur dla gracza. Gra się w to dość szybko, nie kosztuje wiele i działa bardzo dobrze na dwie osoby.
WADY
Wszechobecna nuda i drętwota rozgrywki. Szukanie najlepszych combosów jest męczące i potrafi przyhamować procesy decyzyjne niejednego gracza. Plansza główna jest niemiłosiernie wielka, zupełnie bez potrzeby, wszystko to dałoby się upchać na dwa razy mniejszej przestrzeni i nie byłoby ciasno. Brak pomocy gracza jest sporym niedopatrzeniem, szczególnie, że Tiletum oferuje kilka darmowych akcji, jakie możemy przeprowadzić w dowolnym momencie naszej tury (wspomina o tym tylko podręcznik i łatwo o części z nich zapomnieć). Tor królewski to kwintesencja tandetnego designu, a odsłanianie co tura karnych kroków wstecz jest po prostu pozbawionym jakiejkolwiek inwencji rozwiązaniem. Większość kafli jest strasznie brzydka, w najlepszym wypadku - nijaka, gra nie ma tematu, a nieustanne liczenie wydawanych i zdobywanych w międzyczasie punktów akcji prowadzi do częstych pomyłek (regularnie w środku combo-akcji ktoś tracił rachubę ile zostało mu ich do wydania no i był kłopot).
OCENA KOŃCOWA
Po mojej pierwszej grze w Tiletum miałem wątpliwości, ale przyznałem jej ósemkę, po czym tytuł systematycznie tracił wraz z kolejnymi partiami. Te nieustanne szukanie synergii w akcjach, surowce przypisane konkretnym tylko akcjom (cegła - katedry, metal i bawełna - kontrakty, jedzenie - herby) wydały mi się czymś głupim i łopatologicznym do tego stopnia, że w środku mojej ostatniej rozgrywki w trzy osoby zrobiło mi się przykro, że przeze mnie ktoś traci czas na taką pozbawioną interakcji i klimatu nudną kalkulację. Kto lubi dziobać kombosy nie odrywając oczu od swojej planszetki i nie zastanawiając się zbytnio po co to wszystko robi i dlaczego, może znaleźć tu coś dla siebie (przy wyrównanym poziomie graczy to rozgrywka o to, kto popełni ten jeden błąd więcej w walce o wykonanie najlepszego możliwego ruchu). Ja z pudełkiem się już pożegnałem i nie jestem w stanie ocenić go na więcej niż sześć na dziesięć. Rozczarowujący design wielkich twórców, niestety kolejny już na przestrzeni ostatnich kilku lat.
6/10
BGG LINK
Comments