top of page
  • Twitter
  • Facebook
Szukaj

PRAGA CAPUT REGNI

  • Zdjęcie autora: Kamil Kuklo
    Kamil Kuklo
  • 14 maj 2024
  • 5 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 29 paź 2024

Vladimir Suchy, tak znane nazwisko w świecie planszówek, twórca Evacuation, Pulsara 2849, czy Podwodnych Miast, a ja nie miałem okazji jeszcze zagrać w żaden z jego tytułów... Do czasu! Na nasze wieczorne spotkania pudełko z Praga Caput Regni przytaszczył Mariusz no i nadarzyła się okazja do pierwszej rozgrywki w czwórkę. Spoiler alert - gospodarzu, nie miej mi za złe poniższej recenzji, w tym hobby od gry ważniejsze jest towarzystwo, a ja nasze sesje bardzo sobie chwalę :) nie bij, nie bij!

TEMAT

Tytuł zabiera nas do Pragi XIV wieku, wówczas jednego z najważniejszych miast Europy, którym rządził Karol IV. Jako przedstawiciele bogatych rodzin gracze będą starać się zyskać uznanie króla (a więc punkty zwycięstwa) wspomagając budowę domostw, praskiego mostu, Katedry, czy Muru Głodowego. Instrukcja poświęca kontekstowi historycznemu stronę wraz ze zdjęciami plus kilka akapitów między objaśnianiem zasad. Ilustracje na planszy ukazują faktyczne miejsca w mieście, na środku planszetek znajdziemy drewniane koła do transportu surowców i choć w czasie rozgrywki ten walor historyczny gdzieś się rozmywa, to zadano sobie niewątpliwie sporo trudu by opowiedzieć coś sensownego. Doceniam i przyznaję grze cztery w pięciostopniowej skali, przede wszystkim jako zachętę dla twórców bezpłciowych, pozbawionych jakichkolwiek walorów tematycznych euro. Brać przykład z konkurencji i do roboty!

ZASADY

Zawodnicy w ustalonej do końca rozgrywki kolejności będą pobierać i realizować kafelki akcji z wielkiego, ruchomego koła, zyskiwać przypisany miejscu bonus, a następnie odkładać je na szczyt machiny i wykonywać nią drobny obrót. W ten sposób część kafelków zostanie przepchana do stref neutralnych, inne do płatnych lub premiowych (ich wybór oznacza wówczas zysk punktowy). Dostępne operacje to w gruncie rzeczy wspinanie się po różnorakich torach, produkcja surowców lub zgarnięcie heksa, który przyniesie nam nieznaczną pasywną korzyść lub bonus. Wszystko, co robimy, zaowocuje VP, jak nie od razu, to na końcu rozgrywki, Praga Caput Regni to tak zwana sałatka punktowa gdzie trzeba się starać, by wypaść beznadziejnie. Choć Boardgame Geek klasyfikuje ją jako ciężki tytuł, ja mam zupełnie odmienne doświaczenia. Zasady są proste, sposób wyboru akcji intuicyjny, żadnych przypisów klarujących, że coś można, ale nie wolno zapomnieć o warunku A B i C, wszystko łapie się w mig, choć oczywiście wymaga kilku sesji, by rywalizować na dobre. Ikonografia jest przejrzysta, pomaga i chyba na dziś mogę powiedzieć, że po kilku miesiącach ewentualnej przerwy od gry będę musiał co najwyżej odświeżyć sobie jej reguły, aniżeli uczyć ich na nowo. Trójeczka.

OPRAWA GRAFICZNA

Moment, w którym zobaczyłem grę na stole, przypomniał mi pewną przezabawną scenę z programu Conana O'Briena, w której relacjonowano premierę Gwiezdych Wojen z chmarą miłośników Cosplay. Triumph, psia pacynka na rękę, występująca w roli dziennikarza, prosi wówczas Stormtroopera, aby ujawnił swoją tożsamość, ten więc zdejmuje hełm i widzimy pod nim starszego już, brzydkiego, brodatego nerda (taki klasyczny typ męskiego fana planszówek, tylko szczuplejszy), na widok którego zwierzak krzyczy - "wkładaj szybko kask z powrotem!". Praga Caput Regni wygląda okropnie i wcale się nie dziwię, że zdjęć całej planszy w sieci jest niewiele. Wywołuje ona oczopląs, ilustracje zlewają się ze sobą, ciężko określić co jest tłem, a co polem, ilość szczegółów zwyczajnie przytłacza i sugeruje dziecięcą zabawę w "znajdź na stronie określony symbol". Naprawdę zachodzę w głowę, jak na wczesnym etapie produkcji nie zwrócono uwagi na stopień nieczytelności planszy głównej, która po rozstawieniu wywołuje odruch pospiesznego schowania komponentów z powrotem do pudła. Żeby nie było, sam styl grafik mi odpowiada, przypomina fantazyjne Feudum, ale jako całość design się po prostu nie broni. O dziwo okładka to całkiem przyzwoita robota, nawet ponad przeciętnie przyzwoita, ale co z tego, skoro pełni rolę tego wspomnianego wcześniej hełmu żołnierza Imperium. Dwója.

A teraz drogie dzieci odnajdźcie na rysunku złotą klatkę

KOMPONENTY

Zwykle nie przywiązuję do nich wielkiej uwagi, ale w przypadku Pragi trudno pewne rzeczy przemilczeć. Zacznijmy od plusów - kafle miast i ulepszeń są dobre, ruchome elementy kół działają, choć kostka z planszy głównej dość niezgrabnie wpadała w przeznaczony na nią dołek po pełnym obrocie koła (może to być jednak kwestia drobnych niedociągnięć w tej konkretnej kopii gry). Znaczniki bonusów to tycie kwadraciki, zapewne jakieś pięć na pięć milimetrów, ani to ładne, ani praktyczne, ale największy niesmak budzą we mnie te lepione wyobrażenia mostu i budowli, które przychodzi nam rzekomo stawiać. Nie dość, że w czasie rozgrywki ani przez moment nie czujemy się jak mecenasi projektów (bo najwidoczniej już istnieją), to zasłaniają one tor zwycięstwa na późniejszym etapie rywalizacji. Porównując wygląd makiet z autentycznmi zabytkami dostrzeżemy też ich ogólny bieda-design, całe więc szczęście, że możemy w spokoju zostawić je w pudle (to, co przedstawiają, twórcy przezornie wydrukowali na planszy).


Trójwymiarowe komponenty, a więc przerost formy nad treścią

INTERAKCJA

Iluzoryczna. Niby są tu jakieś zalążki area control, ktoś nam zabierze kafelek, ktoś przechwyci akcję, ale to przede wszystkim pasjans na efektywność. Być może na etapie ponad zaawansowanym możemy z premedytacją utrudniać rywalom wybory, ale chyba jednak zawsze bardziej opłacać się będzie przeznaczać tury na pomoc samemu sobie. 1.5/5

ZALETY

Jest temat i kilka ciekawych rozwiązań, jak ruchome koło i związane z nimi blokady. O makietach wypowiadałem się dość niepochlebnie, ale jednak nadają grze rozpoznawalności i są dość fotogeniczne. Sam bym ich nie klecił, ale już złożone - pal to licho - można wyeksponować na planszy. Mechanicznie to też interesujący projekt oferujący kilka dróg do zwycięstwa, wszystkiego nie uda nam się zrobić, ale możemy skupić nasze siły nad czymś konkretnym i powinno być dobrze. W zasadzie cały czas oferowany jest nam przyzwoity lub bardzo przyzwoity wybór, w żadnej z moich kilku rozgrywek nie znalazłem się w kropce, toteż gra zapewnia taki miły flow i nie stresuje. Ci, którzy lubują się w rywalizacji o efektywność, mogą być usatysfakcjonowani, na późniejszym etapie Praga Caput Regni to batalia o najpraktyczniejsze wykorzystanie swojej tury. Okładka jest w porządku, komponenty rozkłada się dość szybko i sprawnie chowa do pudła, tytuł ten jest też dostępny w bardzo przystępnej cenie, biorąc pod uwagę, co dostajemy w zamian.

WADY

Praga Caput Regni to tory, tory i jeszce raz tory. Zgadzam się, że są one obecne właściwie w każdej grze euro, ale dla mnie osobiście to zawsze najnudniejszy, pozbawiony inwencji element gry. Mamy więc track technologii, uniwersytetu, produkcji, Traktu Królewskiego, ba, są nimi nawet budowle muru i katedry, przebrane dla zmyłki za trójwymiarowe makiety. Zrób akcję, przesuń się na nich w górę, zdobądź bonusy i tak w kółko i w kółko przez szesnaście rund, gdzie postęp na jednym torze napędza awans w kolejnym. Nuda. Po kilku rozgrywkach mam wątpliwości co do regrywalności tytułu, w zasadzie setupy nie różnią się od siebie, randomowe płytki na mostach, kole akcji, czy budynkach niewiele de facto zmieniają, to ulepszenia na miarę pudrowania nosa, a nie całkowitej zmiany image. Nic nas tutaj nie zaskoczy, kafle kolejnej ery wyglądają podobnie, właściwie co rozgrywkę możemy ćwiczyć tę samą strategię z wysokimi szansami na sukces. Wizualnie to dramatyczny projekt, szczególnie trudno ścierpieć mi było te jaja - kumam kontekst, ale wykorzystywanie ich jako surowca to jakaś aberracja. Interakcja też jest tylko na papierze, idea podkradania kafli akcji raczej się nie sprawdza, albowiem nadal może być warto sięgać po te przed chwilą użyte, skoro koszta są umiarkowane. Temat jest, ale raczej nie wywoła spazmów w grupie, na koniec zabawy nigdy nie poczułem też jakiejś satysfakcji z własnych dokonań, poza punktowymi. W zasadzie nic tu nie tworzymy, nie rozwijamy się jako bohater, operujemy surowcami i zdobywamy VP, ot, cała filozofia.


Nic tak nie mówi "euro", jak ta bonusowa akcja

OCENA KOŃCOWA

Jeśli w takim duchu Pan Suchy tworzy swoje gry, to wcale się nie rwę do poznania jego twórczości. Żeby nie było, Praga Caput Regni działa sprawnie, absolutnie rozumiem tych, którzy uwielbiają ten tytuł, ale to taki dość zimny, niesympatyczny projekt, gdzie rozgryzamy zawsze tą samą łamigłówkę. Kojarzy mi się z "niemieckimi", skądinąd bardzo dobrymi designami, typu Hansa Teutonica, Puerto Rico, czy Caylus, gdzie po sprawnym opanowaniu zasad przechodzimy już do czystej rywalizacji, to jest podobny "feeling" i tożsama radość z rozgrywki. Nie jestem pewien, czy warto to ogrywać na żywo, ale Board Game Arena oferuje doskonałą wersję którą polecę zainteresowanym - zajmuje niewiele czasu i wspomaga odcyfrowanie tego, co dzieje się na planszy. Póki co przyznam grze piątkę, to solidny projekt, ale raczej drugoligowiec z gatunku gier euro, bez szans na awans w perspektywie kolejnych partii.


5/10


BGG LINK

 
 
 

ความคิดเห็น

ได้รับ 0 เต็ม 5 ดาว
ยังไม่มีการให้คะแนน

ให้คะแนน

JEŚLI SZUKASZ KONTAKTU, WYPEŁNIJ FORMULARZ

Dzięki za kontakt!

© 2035 by On My Screen. Powered and secured by Wix

bottom of page