top of page
  • Twitter
  • Facebook

MY CITY: ROLL & BUILD

  • Zdjęcie autora: Kamil Kuklo
    Kamil Kuklo
  • 13 sie
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 14 wrz

ree

Wakacje to okazja do dalekich podróży, a te to nie tylko plaże, góry, atrakcje turystyczne, ale niestety i czas potrzebny by do nich dotrzeć. Wszystkim Wam, którzy z trudem znoszą długie godziny w trasie, a w szczególności rozłąkę ze stołem zastawionym planszówkami, polecam serwis BGA, gdzie odnajdziecie bezpłatne wersje zarówno wielu topowych, jak i totalnie niszowych tytułów. Wśród nich widnieje My City: Roll & Build samego bossa Reinera Knizi, uproszczona wersja gierki o tej samej nazwie, ograniczająca komponenty i stołożerność poprzedniczki do niezbędnego minimum. Jako że sami decydujemy o długości rozgrywki, którą możemy z powodzeniem upchać poniżej kwadransa, to nie będę nawet pisał, czy warto jej spróbować, ale - dlaczego ten oto tytuł solidną propozycją jest.

TEMAT

Okej, doceniam jakąś tam próbę opowiedzenia tu historii o budowie osady na wstępie każdego z dwunastu epizodów gry, ale w gruncie rzeczy My City to abstrakcyjny twór. Sugeruje to nawet okładka pierwowzoru, a więc spadające z nieba budowle na tetrisowych blokach (zastąpione teraz kostkami) - najwyraźniej nawet wydawca puszcza do nas oko, sabotując przemycaną w grze opowieść. Więc skoro “jej tu w zasadzie nie ma ;)” to wbiję tytułowi 1.5.

Zwariowane uniwersum Mojego Miasta
Zwariowane uniwersum Mojego Miasta

ZASADY

Rzucamy trzema kośćmi które wyznaczają jaki kształt “budynku” określonego wzoru musimy wykreślić na naszej siatce miasta. Punktujemy za jak najdokładniejsze zapełnienie przestrzeni, zakrycie kamieni, zachowanie drzew, czy stworzenie skupisk domków jednego typu. Warunków może być więcej, ale to zależy od rodzaju zabawy jaki wybierzemy - albo lecimy przez wszystkie 12 epizodów stopniowo zwiększających liczbę przeszkód i celów do wykonania, albo ograniczamy się do pojedynczych lub dowolnej grupy po trzy. Do tego dochodzi tryb solo, polegający na wykręceniu jak najwyższego wyniku, co w zasadzie nie różni się od multiplayera, gdzie i tak gramy symultanicznie bez zerkania na oponentów. To nie jest proste, to wręcz banalne i w zasięgu każdego, kto umie trzymać ołówek lub telefon komórkowy prosto. Ciężar: 1.5/5 (tak, są jeszcze prostsze gry!).

OPRAWA GRAFICZNA

Pudełeczko ma przyjemną okładkę, planszetki do wykreślania są schludne i czytelne, jest przestrzeń na miasto i dodatkowe informacje. Jednym słowem fajne kompaktowe rozwiązanie które jest w sumie estetycznie obojętne - ani nikogo nie powali na kolana, ani nie odrzuci od stołu. Jak dla mnie naprawdę w porządku. 3.5/5.

Od strony wykonania w My City: Roll & Build wszystko się po prostu zgadza
Od strony wykonania w My City: Roll & Build wszystko się po prostu zgadza

KOMPONENTY

Na żywo nie miałem okazji im się przyjrzeć i choć na zdjęciach sprawiają dobre wrażenie, to wiele osób pomstuje na jakość kostek. Nie wiem o co chodzi, ale zwracam uwagę tych, którzy rozważają zakup pudełka.

INTERAKCJA

W teorii ujawniamy nasze bazgroły jednocześnie, co by przekonać się, czy ktoś nie spasował twardo w rundzie. Może to mieć znaczenie, albowiem gierka na w sobie mechanizm “pchania naszego szczęścia” i liczenia na korzystny rzut kośćmi, gdy pól na nowe budynki jest już niewiele. Niemniej jednak to drobiazg, podobnie jak wyścig po zrealizowanie celów przed konkurencją, co owszem, przynosi korzyści, ale… bez przesady. Z interakcją jest tu więc tak sobie, o czym świadczą wysokie oceny wariantu solo (44% respondentów go rekomenduje, tyle samo uznaje za najlepszy w grze). 1.5/5

ZALETY

W to się gra w trybie zen, układasz klocki jakbyś mamrotał mantrę, wydaje mi się to niesamowicie relaksujące i sympatyczne, przypomina malowanie przestrzeni obrazu gdzie wszystkie kontury są już gotowe. Wyobrażam też sobie, że wersja fizyczna jest bardzo poręczna, choć cyfrowa wypada pewnie jeszcze lepiej - nie potrzebujesz podkładki pod karteczki z miastem, które sprawiają wrażenie cieniutkich. Tak czy siak - jest miło.

Doceniam możliwość grania całej kampanii, jak i jej poszatkowania na mniejsze. Dwanaście epizodów zabiera sporo czasu, ale też przyjemnie podnosi poprzeczkę z każdym nowym scenariuszem. Niby w kółko wałkujemy to samo, a jednak akcenty są położone ciut inaczej. Serio, mistrz Knizia dobrze wiedział, jak tu regrywalność ugryźć.

Bawimy się do sześciu graczy, na ogół taka liczba oznaczałaby wydłużenie czasu starcia, a tu proszę - działamy symultanicznie. Ostatecznie jeśli przez chwilę się nudzisz, możesz upiększyć szkic swojego miasta, dodając drzwiczki lub komin. Wygrasz w kategorii wrażeń wizualnych.

Radosna twórczość do której zachęca projekt
Radosna twórczość do której zachęca projekt

Zauważyłem, że w wersji fizycznej składamy kształt z kostek za pomocą ikonki widniejącej na ich ściance. Drobiazg, ale to nadal bardzo eleganckie rozwiązanie, dzięki któremu w grze unikniemy budynków o niewłaściwych rozmiarach.

WADY

Domyślam się że wersja fizyczna jest trudniejsza, bo wymaga od nas większej wyobraźni przestrzennej. Nie wiem ile wytarć gumką wytrzyma papier, na którym widnieje siatka miasta, ale w wersji cyfrowej wszystko dopasujemy jak zwyczajny kafel. Pewnie mniej w tym uroku, ale jak wygodniej i szybciej podejmujemy decyzję!

Pal licho, że wariant dwunastorundowy się dluży, najgorsze, iż różnica punktowa między graczami pozwala często wskazać zwycięzcę na kilka epizodów przed końcem. Autor niby zrobił te sakiewki punktujące po ostatnim gwizdku, ale to za mało by odwrócić losy rywalizacji.

Brak tematu byłbym gotów przemilczeć, ale pozwolę sobie pomarzyć głośno, jak cudownie byłoby poczytać o zasiedlaniu terenów w Stanach Zjednoczonych XIX wieku. Nawet kostki mogłyby stać się dopuszczonymi do sprzedaży działkami, a tak niestety mamy abstrakt.

OCENA KOŃCOWA

Ilekroć mam wolną chwilę i zwyczajnie mi się nudzi, My City w wersji BGA przychodzi z odsieczą. W formie apki działa to rewelacyjnie, plus ma przejrzysty interfejs i drobiazgi przyspieszające rozgrywkę (automatyczne klepnięcie ustawienia budynku po kilku sekundach od akceptacji, co by niezdecydowany delikwent nie zmieniał zbyt często zdania). Reguły są proste, mamy dobrą dynamikę i jak na tak bardzo losowy projekt trochę analizowania, w to naprawdę trzeba umieć grać, by mieć większe szanse na triumf. Ostatnio mam małą fazę na proste tytuły, sprytne, nie wymagające nadmiernych nakładów setupowo-intelektualnych, czy męczącego pilnowania zasad. Recenzowany tu przykład jest już ekstremalny i naprawdę banalny, ale działa, dowodząc mistrzostwa Reinera Knizi. Takie coś z niczego i o niczym w szczególności, które przynosi frajdę nawet gdy nie uda nam się wygrać. 8/10, szczerze polecam każdemu i to nie tylko na czas wakacji.

Przejrzysta plansza gry z BGA
Przejrzysta plansza gry z BGA

8/10

BGG LINK


 
 
 

2 komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń
Gość
13 sie

Grałeś może w Railroad Ink albo w Kartografów żeby porównać? Mnie tego typu gry zniechęcają zerową interakcją o dziwo, mimo że tak ogólnie nie mam nic przeciwko multiplayer solitaire.

Polub
Gość
13 sie
Odpowiada osobie:

Grałem w Railroad Ink, chociaż lubię tytuły z pociągami, to jakoś My City podoba mi się bardziej; no i wydaje mi się, że budowa torów jest jeszcze bardziej losowa od ustawiania budynków. Ale to porządny filler.

Polub

JEŚLI SZUKASZ KONTAKTU, WYPEŁNIJ FORMULARZ

Dzięki za kontakt!

© 2035 by On My Screen. Powered and secured by Wix

bottom of page