LORENZO IL MAGNIFICO
- Kamil Kuklo
- 24 mar 2024
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 29 paź 2024

Lorenzo il Magnifico był jedną z moich pierwszych gier, jakie zdecydowałem się nabyć, słyszałem o niej wiele dobrego, plus intrygowało mnie zawarte w grze ryzyko ekskomuniki. W głowie nieopierzonego jeszcze gracza, jakim wówczas byłem, nie mieściło się, że planszówka potrafi podjąć takie zagadnienie. Otwarcie pudła było jednak pierwszą lekcją euro, jaką miałem wtedy odebrać - nomenklatura nomenklaturą, tu są surowce i wynikające z nich punkty zwycięstwa. Reszta to przysłowiowa broszka przy kożuchu.
TEMAT
Autorzy przynajmniej nie udawali, że przejmują się otoczką rozgrywki - rzecz dzieje się w renesansowych Włoszech, gracze reprezentują rodziny, które będą starały się zdobyć najwięcej punktów zwycięstwa i kropka, tyle ze strony podręcznika. Kwestia ekskomuniki okazała się fazą Raportu do Watykanu (co nawet odnosi się do ówczesnych czasów, ale bez żadnego zdania kontekstu wydaje się nieco od czapy), na upartego odnajdziemy śladowe treści w stronie wizualnej gry (choć to raczej taka naprawdę toporna, współczesna wariacja renesansowa) oraz w nazwiskach widniejących na kartach osobistości. No i faktycznie, przedstawiają autentyczne postacie epoki, ale kim oni właściwie byli i co oznacza łacińska sentencja przy opisie każdej z nich, tego się nie dowiemy (zakładam, że to fragmenty napisanych przezeń dzieł, podjąłem nawet kilkuminutowy trud googlowanie i tłumaczenia zdań, ale bez konkretnego efektu). Szkoda, bo podwaliny pod jakąś opowieść złożono, ale ostatecznie dostajemy figę z makiem i to tak prosto "in your face". 1.5/5
ZASADY
Grą rządzą trzy kości, których wylosowane na początku każdej z sześciu rund wartości będą determinować siłę członków rodzin wszystkich graczy. Następnie każdy, w kolejności, będzie egzekwował akcje swoim felkiem, zdobywając karty, surowce, służących wzmacniających możliwości pionów, czy przesuwając się na dostępnych w grze torach. W czasie rozgrywki przyjdzie nam też zmierzyć się z widmem wspomnianej ekskomuniki - będziemy musieli złożyć hołd Kościołowi, ponosząc stosowny koszt (w postaci punktów wiary, co jest kwintesencją euro w pigułce :D ), albo w razie odmowy - zmagać się z określoną karą do końca wszystkich tur. No i czasem odważnie zdecydujemy się przyjąć klapsa, ale innym razem będziemy na niego skazani, co będzie nam ciążyć jak kula u nogi (a nawet jak trzy), ograniczając na stałe wartość naszych akcji, zdobycze punktowe i tym podobne. Jest to wszystko odrobinkę zagmatwane, ale rozplątuje się gdzieś w połowie rozgrywki, 3/5.
OPRAWA GRAFICZNA
Powiedzmy, że można do niej przywyknąć, ale wyjątkowo nie zapada w pamięć. Ilekroć kończę rozgrywkę i chowam wszystko do pudełka, nie mogę sobie przypomnieć żadnej ilustracji na kartach (i czy w ogóle tam były). Pudełko ma swój urok, plansza główna w sumie też, ale nie jest to porywająca kreska. Jak dla mnie trzy i pół na pięć.

KOMPONENTY
Generalnie nie znoszę miniaturek i z ulgą przyjmuję cylindry jako uosobienie członków naszych rodzin. Kafelki są spoko, planszetki grube, karty mają fajną fakturę, choć są ciut małe. Nie zajmuje to wiele miejsca, opakowanie zmieściłoby pewnie wszystkie dostępne do gry rozszerzenia, więc jest git.
INTERAKCJA
Lorenzo il Magnifico to worker placement i to bardzo wymagający, wejście na zajęty już obszar będzie albo już niemożliwe, albo kosztowne, albo obarczone znacznym osłabieniem akcji. Kolejność graczy jest bardzo ważna, często bycie drugim może okazać się niedostateczne, dotyczy to też wariantu na dwóch graczy, gdzie pól dla członków rodzin jest po prostu mniej. Teoretycznie interesujemy się tylko naszą ścieżką do zwycięstwa, ale jeśli została obrana również przez innego zawodnika, przyjdzie nam bezlitośnie ścigać się z nim o określone karty i zasoby. Jest te wrażenie ścisku i topniejących wyborów wraz z kolejnymi turami, co czyni je interesującymi. 4/5.
ZALETY
Jak wspomniałem już przy innej okazji, bardzo lubię, gdy o sile naszych akcji decyduje kość, a tutaj mamy jeszcze wspólne dla każdego, co jest rewelacyjnym rozwiązaniem. Z tego tytułu albo całe towarzystwo przy stole solidarnie cierpi, albo pozwala sobie na wiele, gdy szczęśliwie wypadły trzy szóstki, wszyscy w jakimś sensie jedziemy na tym samym wózku. System kar, a więc ekskomunika, to zdecydowanie najlepszy moim zdaniem element gry, kafelków opisujących negatywne skutki oparciu się woli Kościoła jest sporo i naprawdę wpływają na przebieg rozgrywki. Końcowe podliczenie punktów jest ekscytujące, Lorenzo potrafi sowicie nagrodzić gracza, który cierpliwie realizuje swój cel, więc nawet ci ciągnący się dotychczas w ogonie na torze VP, mogą ostatecznie wystrzelić do przodu.
WADY
To taki cierpiętniczy tytuł, cały czas brakuje zasobów, siły akcji, grożą nam kary i jeszcze ta obecność innych, która ogranicza nasze wybory. Niestety każda rozgrywka wykorzystuje wszystkie karty z talii, więc doświadczone wygi będą wyczekiwać na pojawienie się tych niezbędnych, co stawia mniej ogranych na przegranej pozycji. Wiem, że rynek oferuje co najmniej dwa rozszerzenia, które rozwiązują ten kłopot, ale po pierwsze to białe kruki, a po drugie (zdaniem niektórych) naruszają balans i łamią bazową rozgrywkę. Graficznie Lorenzo wywołuje u mnie amnezję, ale wiem na pewno, że to nie jest najpiękniejszy widok na stole. Mam wątpliwość co do regrywalności, ale że z rzadka powtarzam seryjnie jeden tytuł podczas spotkań planszówkowych, to mi to aż tak nie przeszkadza. Ikonografia nastręcza sporo problemów jeśli chodzi o karty osobistości, poza tym jest całkiem okej.
OCENA KOŃCOWA
Lorenzo il Magnifico to naprawdę solidny tytuł, nie wiem ile tu nostalgii, ale zawsze miło mi do niego wrócić. Reprezentuje taki klasyczny, wręcz niemiecki design bez wodotrysków, działa i za pomocą łatwych do strawienia zasad szczepia graczy w choć trudnym, to interesującym uścisku, aż do końca rozgrywki. Odtwarzana na inne sposoby w kolejnych projektach Lucianiego ekskomunika tutaj działa najlepiej i nadaje grze charakterystycznego sznytu. Ostatecznie przyznam grze osiem, może ciut na wyrost, ale wspomnienia ostatniej partii jeszcze mi się jakoś przyjemnie żarzą w sercu.
8/10
BGG LINK
Comments