top of page
  • Twitter
  • Facebook

FLIP 7

  • Zdjęcie autora: Kamil Kuklo
    Kamil Kuklo
  • 19 sie
  • 6 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 14 wrz

ree

Już 28 tygodni Flip 7 utrzymuje się na liście bestsellerów BGG i nic nie wskazuje na to, by seria została przerwana. Prawdziwy fenomen, którego zapewne nie spodziewał się nawet jego twórca - Eric Olsen, znany dotychczas z takich hitów jak Booty Dice, czy Glyphics, błąkających się gdzieś między dwudziestotysięcznym, a trzydziestotysięcznym miejscem rankingu wspomnianego portalu. Zachęcony ocenami internautów, kilka tygodni przed początkiem wakacji postanowiłem zakupić swoją kopię, co by ją wykorzystać podczas wyjazdów i przekonać się, jak wielkie atrakcje zgotuje te malutkie pudełeczko mojej rodzinie i znajomym.

TEMAT

Tematu brak, autor nie podjął nawet jednozdaniowej próby stworzenia jakiegoś kontekstu. Najwidoczniej za credo przyjęto regułę KISS (keep it simple, stupid), stąd moja najniższa ocena za treści.

ZASADY

W swojej turze gracz albo pasuje, albo dociąga losową kartę z talii, na której widnieją punkty zwycięstwa. Jeśli wskazana wartość została dobrana przez niego już wcześniej w tej rundzie - wypada z niej bez VP, jeśli jednak jest inna, dodaje ją do swojego bieżącego wyniku. Deck ma nominały od zera do dwunastu, przy czym każda cyfra wskazuje również na ilość kart tego typu w talii (a więc mamy osiem ósemek, dziesięć dziesiątek, cztery czwórki itd). Poza nimi znajdziemy również kilka pozycji bonusowych (modyfikatory dodające określoną ilość punktów lub mnożące bieżącą zdobycz razy dwa), czy akcji, umożliwiających między innymi wymuszenie spasowania na określonym konkurencie/konkurentce, tudzież dobranie przezeń trzech kart pod rząd. Kto zdoła odkryć siedem różnych nominałów (stąd tytuł), otrzyma premię VP, a szczęśliwiec, którego wynik przekroczy 200, uruchomi zakończenie rozgrywki. Finalizujemy wówczas bieżącą rundę, po czym zawodnik z najwyższym dorobkiem sięga po zwycięstwo. Jest to, znów, "tak proste, że aż głupie", tylko troszeczkę przewyższając trudnością znaną zapewne każdemu karcianą "grę w wojnę", stąd moja ocena równa 1.5/5. Flip 7 To jeden z nielicznych znanych mi przedstawicieli wagi słomkowej w świecie planszówek.

Jaki Flip 7 jest każdy może zobaczyć na tej fotografii Ludus Mundi z BGG
Jaki Flip 7 jest każdy może zobaczyć na tej fotografii Ludus Mundi z BGG

OPRAWA GRAFICZNA

Ponieważ gra jest totalnie abstrakcyjna, uniknęła konieczności pokazywania czegoś konkretnego na kartach czy opakowaniu. I szczęśliwie zamiast kolorowej, przaśnej pstrokacizny, którą czasem raczą nas w takiej sytuacji wydawcy, mamy bardzo zgrabne, składające się ze sobą ornamenty, czy, nazwijmy to - irydyzowane pudełko. Całość wygląda wyjątkowo schludnie i poniekąd zdradza zwariowany, zabawowy charakter designu. 4/5

KOMPONENTY

Dostajemy solidne karty i bardzo praktyczne pudełko, które bez trudu pomieści elementy gry, a na dodatek samo nie zajmie wiele przestrzeni w torbie. Teoretycznie instrukcja została wydana na moim zdaniem zbyt cienkim papierze, ale w praktyce - reguły zabawy poznamy raz i będziemy je pamiętać zapewne do końca naszego życia. Innymi słowy - żałoby po jej zmiętoleniu na pewno nie będzie.

Te zdjęcie mówi właściwie wszystko - gra jest po prostu ładna
Te zdjęcie mówi właściwie wszystko - gra jest po prostu ładna

INTERAKCJA

Flip 7 to klasyczny wyścig po wynik uruchamiający koniec gry, więc jakoś tam będziemy patrzeć na osiągi konkurencji, by na tej podstawie grać mniej lub bardziej zachowawczo. I choć kilka kart akcji daje nam okazję do zagrań typu "take that", to rozgrywka aż tak interakcyjna nie jest i polega przede wszystkim na szczęściu - bez niego nie wygramy, choćbyśmy stawali na przysłowiowych rzęsach. Stopień bezpośredniej rywalizacji ocenię więc na 2.5, choć muszę przyznać, że przy tak wyjątkowo prostym projekcie trudno oszacować go precyzyjnie (stąd wybrałem dokładnie połówkę skali).

ZALETY

Jak wspomniałem wcześniej, gra jest kompaktowa, zgrabna, a dodatkowo obsługuje od trzech graczy wzwyż. Brak górnego limitu wydaje się idiotyczny, ale ja naprawdę wyobrażam sobie zabawę w dziesięć osób bez psucia radości z rozgrywki - a to przez downtime, czy niedostateczną ilość kart w talii. Mało tego, do stołu można zaprosić właściwie każdego, od kilkulatka po staruszka, miłośników planszówek wszelkiego typu, albowiem Flip 7 to raptem kilkanaście minut banalnej rywalizacji bez setupu czy skrupulatnego teardowna.

Choć tytuł jest absolutnie losowy to nadal mamy odrobinę kontroli nad sytuacją. Tutaj trzeba wiedzieć, niczym w rosyjskiej ruletce, kiedy w końcu spasować, zanim powtórzona karta nie wystrzeli nam w twarz. Ten mechanizm "push your luck" jest tak łopatologicznie poprowadzony, że aż bawi i stanowi sedno sukcesu tytułu.

Cieszy mnie obecność karty mnożącej wynik z rundy razy dwa, wymuszającej pas, czy fakt przyznania premii za odkrycie siedmiu różnych nominałów. Są to w zasadzie jedyne możliwości pozwalające na solidne przetasowanie kolejności graczy w wyścigu po 200 punktów - frustrują, bawią, jednym słowem robią nam planszówkowy fun.

Podkreślę raz jeszcze, jak szybką rozgrywkę zapewnia Flip 7. Niech najlepiej świadczy o tym implementacja gry na BGA, której czas trwania jest dłuższy od tego na żywo, co stanowi ewenement w skali chyba całego portalu.

WADY

W ekstremalnych sytuacjach nie masz szans na zwycięstwo, albowiem każda twoja druga karta może być teoretycznie duplikatem już dociągniętej, co oznacza zerowy dorobek punktowy co rundę. Oczywiście szanse, że tak będzie wyglądać cała rozgrywka, uważam za minimalne, ale już podobny scenariusz dla ponad połowy rund oceniam na 50/50. Zaręczam, że ta zabawa nie dla każdego będzie tak samo "zabawna" po jej zakończeniu.

Choć karty się pięknie łączą krawędziami, nic z tego nie wynika. Flip 7 nie oferuje żadnej łamigłówki pobocznej, jak na przykład dokładanie nominału do określonego "pokerowego" setu, choć przestrzeni na takie mini gierki nie brakuje. Tytuł został uproszczony do ekstremum, co wielu (w tym ja) może uznać jako pójście o kilka kroków za daleko.

Jako że to klasyczny filler, może ujrzeć światło dzienne gdy już go naprawdę brakuje, a więc na koniec planszówkowego wieczoru. Późna pora i domknięty ciężki tytuł mogą skutecznie utrudnić liczenie dorobku punktowego pod koniec każdej rundy, a więc podania dwu- lub trzycyfrowej sumy około sześciu liczb. Niestety, do pudełka nie dołączono żadnego notesu, czy toru punktacji, które ułatwiałyby orientację kto gra o co w danym momencie zabawy. W moim przypadku, jako prowadzący, musiałem rachować wszystko sam na wyrwanej skądś kartce i ogłaszać rezultaty na bieżąco, co ostatecznie można zastąpić prowadzeniem osobistych "komórkowych" kalkulacji przez każdego zawodnika przy stole. Tak czy siak jest słabo i tej możliwości podglądu kolejności na żywo naprawdę tutaj brakuje.

Talia jest spora i te blisko sto kart dość ciężko wygodnie tasować po opróżnieniu decka. Tak, wiem, że uznanie tego za problem jest małostkowe, ale w mojej grupie zajmowało nam to jednak ciut za dużo czasu (płynna rozgrywka zaczynała się krztusić).

Wrócę na chwilę do tematu, choć jego brak nie jest aż tak dokuczliwy. Sam zaprzągłem ChatGPT do wymyślenia kilku historii, które można by wpleść w mechaniki Flip 7, i poradził on sobie doskonale. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że abstrakt może być bardziej atrakcyjny en masse, niż konkretna rywalizacja alchemików, czy maklerów giełdowych, i w kontekście tak błahej gierki jest on naprawdę usprawiedliwiony, ale... mimo wszystko fajnie by było toczyć tę grę jako ktoś i w określonym środowisku. Wydaje mi się, że luźne, eleganckie nawiązanie do czegokolwiek, jak zrobił to Scout, czy Bang!, nie zaszkodziłoby w odbiorze pozycji.

OCENA KOŃCOWA

Bez owijania w bawełnę - karciance przyznaję, jak nakazuje tytuł, bardzo mocną siódemkę. Prosty design? Ano prosty. Dodatkowo dobrze wydany i z dużą dawką czystego, imprezowego szaleństwa, gdzie po pierwszej partii chcesz się albo zrewanżować, albo jeszcze raz pokazać wszystkim, że wieczór należy do ciebie. Nie powiem - brakuje mi tutaj czegoś ekstra, jakiejś dodatkowej, cieniutkiej warstwy złożoności, która dawałaby szanse na, powiedzmy, kilkanaście punktów po ostatniej rundzie, ale umówmy się, że popularność Flip 7 polega przede wszystkim na prostocie zasad. To jest pudełko jakie wyciągamy dla przysłowiowej beki, czystej, dziecinnej wręcz zabawy, gdzie każdy ma podobne szanse na zwycięstwo bez względu na doświadczenie, czy planszówkowy dryg. I jeszcze jedna uwaga - jak przy każdej dobrej tego typu pozycji, stół podczas rozgrywek żyje, tu nie ma miejsca na silenie się na efektywność, planowanie ruchów kilka tur wprzód czy kolejności konwersji surowców. I tak jak kocham te euro-dylematy, tak od czasu do czasu przyjemnie jest od nich odpocząć, wkurzyć się, ucieszyć, jednym słowem doświadczyć czegoś nietypowego dla repertuaru doznań klasycznego, planszówkowego nerda. Polecam!

PS

Tytuł po raz pierwszy zakupiłem na Ali Express szukając po prostu najtańszej oferty, cena pudełka w Polsce to dziś około 70 złotych i nie jestem pewien, czy za taką zdecydowałbym się nabyć Flip 7. Chiny stety i niestety są dziś de facto producentem większości planszówek, to tam są drukowane i z tego między innymi powodu wojna taryfowa Trumpa postawiła wiele finalizowanych projektów Kickstarterowych pod znakiem zapytania. Niskie koszta pracy to kusząca perspektywa dla wydawców, którzy - domyślam się - tak jak wiele firm korzystających z taniej siły roboczej, przymykają oko na overproduction i wytwarzanie towaru po godzinach na rynek lokalny (oczywiście wszystko jest nieoficjalne, bo żadna firma nie przyzna się do zgody na taką praktykę). Natrafiwszy więc na wyjątkowo niską cenę prostej karcianki skorzystałem z okazji, tak jak wielu innych skorzystało z podobnej (swoją drogą polecam TEN materiał i komentarze pod nim zawarte), by kupić na Temu lub gdzieś indziej kostki, wieże do rzutu nimi, czy konkretne, znane projekty (nie będę nawet wspominał o towarach z zupełnie innej branży). Czy zdecydowałbym się na zakup tam ciężkiego euro, czy kolejnych gier w przyszłości? O ile byłyby dostępne gdzieś indziej - zapewne nie, albowiem wolę mieć pewność co do jakości produktu i ten od wydawcy zawsze lepiej prezentuje się na półce (choć swoją drogą ceny za gry pokroju Scout są absolutnie zawyżone i w jakimś sensie pchają ludzi w kierunku rynku chińskiego). Nikogo nie namawiam do korzystania z Ali Express lub podobnych stron, bo wiąże się to z ryzykiem, a i sam posiadam w kolekcji same oryginalne tytuły za wyjątkiem wspomnianej tutaj gry. Mam również nadzieję, że powyższa recenzja będzie dla niektórych zachętą do nabycia kopii gry, a od kogo - niech ten dylemat każdy z Was rozstrzygnie zgodnie ze swoim sumieniem.


7/10

BGG LINK


 
 
 

Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń

JEŚLI SZUKASZ KONTAKTU, WYPEŁNIJ FORMULARZ

Dzięki za kontakt!

© 2035 by On My Screen. Powered and secured by Wix

bottom of page